środa, 29 lutego 2012

Ostatnimi czasy dużo rozmyślam na tematy religijne. W ręce wpadło mi opracowanie wczesnego chrześcijaństwa Józefa Kellera, ale nie o tym ja chciałam... Właśnie przez to, że dużo o tym czytam, śniło mi się, że kolega należał do sekty chrześcijańskiej. Spotkałam go z jego grupą gdzieś na ulicy, byli bardzo roztańczeni, rozśpiewani i uradowani. Widząc moje zamyślenie, powiedział: "Ej, Aga, za dużo o tym myślisz. Po prostu wstąp do nas i będzie fajnie". Guru dał mi formularz, w którym miałam napisać, czy chcę być namawiana do zapisania się, czy nie, i dlaczego. Wyłuszczyłam im mnóstwo argumentów przeciwko takiej ulicznej, religijnej agitacji. Wśród nich znalazły się również wzmianki o agnostycyzmie buddyjskim i o tolerancji dla innych wyznań. Formularz został dostarczony do sekretarki, która leżała w mojej wannie, a ja siedząc obok niej, jadłam kanapkę i patrzyłam jak czyta. :) Ale to już nieważne, zresztą nastąpił koniec snu.
  Jeszcze pół roku temu nie widziałam przyszłości świata z religiami. Teraz zaczynam sobie odpuszczać. Czy to nie wszystko jedno, w kogo kto wierzy, dopóki nie robi innym krzywdy?
 Nie wiem skąd taka nie-nagła zmiana we mnie. Mogę jedynie podejrzewać, że wszelkie skrajności prowadzące do nieporozumień albo nietolerancji są niezgodne z moją naturą i usposobieniem. Żal mi tych antychrześcijańskich ateistów i antyateistycznych chrześcijan, i tego jak na siebie plują. Nadal denerwuje mnie kościół katolicki, który niech lepiej turla dropsy, niż zjada nasze pieniądze. Ciągle uważam celibat za coś groźnego i niebezpiecznego w skutkach. Ale jednak w pełni zgadzam się ze słowami Daniela Dennetta, który porównał mem religijności do symbiontów.
"Religia przeżywa, bo może.
Tak się składa, że jest ona w stanie wykorzystywać ludzkich nosicieli i rozprzestrzeniać się dalej i dalej.
Nie służy ona niczemu innemu oprócz siebie samej.
I to był cel istnienia pierwotnej populacji ponadnaturalnych sprawców: służyli okupowaniu umysłów, w których się znalazły.
Mają swoje własne przystosowanie, bez względu na to czy robią dla nas coś dobrego.
Niektóre mogą nam szkodzić, niektóre mogą czynić wiele dobrego, a niektóre mogą być neutralne.
...
W terminologii ewolucyjnej mówimy o trzech typach symbioz:
1. właściwych pasożytach, które są szkodliwe, obniżające przystosowanie żywiciela,
2. neutralnych
3. i tych które przynoszą korzyść poprawiając przystosowanie żywiciela, jak na przykład w waszych jelitach. Bez tej flory bakteryjnej nie moglibyście żyć. Są kluczowe dla waszego życia, więc z pewnością nie chcielibyście się ich pozbyć.
Tak nawiasem, gdy tu siedzicie, składacie się z około 100 bilionów komórek.
Jaki ich procent stanowią ludzkie komórki, czyli eukariotyczne komórki Homo Sapiens z ludzkim genomem?
około 10%.
9 na 10 komórek nie są ludzkie. Mają one swoje własne DNA, są symbiotycznymi gośćmi, i należą do wszystkich trzech kategorii. Większość z nich nie obniża bardzo waszego przystosowania, dzięki temu możecie tu być.
Niektóre mogą nieco obniżać przystosowanie żywiciela, (ból szyi albo inny, grzybica stóp, takie rzeczy).
Bez niektórych nie moglibyście żyć.
Nie bądźcie więc zniesmaczeni waszymi symbiontami. Są liczniejsze od was. I większość jest w najgorszym przypadku nieszkodliwa.
Chciałbym powiedzieć to samo o kulturalnych symbiontach, które opanowują wasze mózgi. Niektóre z nich są cudowne, nie moglibyście bez nich żyć. Niektóre są okropne, ale nie możecie się ich pozbyć.
I wreszcie są takie, które nie są ani tu ani tu.
Wszystkie one mają swoje własne przystosowanie.
To daje wam patrzenie z perspektywy memów."

niedziela, 12 lutego 2012

Fajnie, co?

Niegdyś wisiało na słupie ogłoszeniowym przy lokalnym sklepie spożywczym:



















Niestety strona podana na ulotce nie działa. :(
 O sekcie Niebo można poczytać tu:
http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,1399


Nie wiem, jak można wymyślić takie dziwne rzeczy.
Szaleńców religijnych nie brakuje w każdym wyznaniu, polecam książkę Jacka Sieradzana pt: "Szaleństwo w religiach świata".
Przeczytałam w niej m.in. o Ewagriuszu z Pontu, który szczególnie wrył mi się w pamięć. Ewagriusz był zapewne jednym z tych delikatnych chłopców, którzy w imię Boga potrafili niesamowicie umęczyć swoje ciało.
Z powodu wyrzutów sumienia za swoje grzechy postanowił rozebrać się do naga i znosić ugryzienia kleszczy.
Uwaga:  w książce jest wiele opisów o wiele bardziej masakrycznych i niesmacznych, włączając uprawianie seksu z nieboszczykami, bądź spożywanie z trupiej czaszki.