poniedziałek, 4 czerwca 2012

Z pozdrowieniami dla kleryków..


"Stawanie się mężczyzną musi opierać się na doświadczeniu radosnej i zachwycającej strony
życia. Gdy tego zabraknie, wtedy zamiast stać się obrońcami życia i prawdy, stajemy się
wojownikami śmierci i ciemności. Takich wojowników jest już zbyt wielu na tym świecie."

" Matka wiele zrobiła,
żeby wzbudzić w nas poczucie winy i bezsilności. Jest ono tak wielkie, że nie dopuszczamy nawet
myśli o odejściu. Nasza niedojrzała seksualność w połączeniu z lękiem przed matką i tęsknotą za ojcem wyrażać się może potrzebą wchodzenia w kontakty seksualne z dziećmi, bo z nimi czujemy się bezpieczni. Ogrom zła, jakie popełniamy przy tej okazji, na ogół w niewielkim stopniu dociera do naszej świadomości."

"„To wszystko przez nią." Ten rodzaj myślenia o relacji mężczyzn i kobiet można w jakiejś
formie znaleźć we wszystkich innych omawianych tutaj męskich postawach i sposobach na życie.
To najbardziej podstawowy stereotyp, stereotyp Adama, pierworodnego syna Boga, dla którego
kobieta została stworzona jako wcześniej nie planowany dodatek, ku pomocy i rozrywce. Tak
przynajmniej brzmi jedna 7 dwóch obowiązujących wersji Genesis. Druga stawia sprawę inaczej:
Bóg stworzył kobietę i mężczyznę jako dwie równorzędne istoty. Popularność pierwszej
zawdzięczamy z pewnością temu, ze wywyższa mężczyznę. Druga jest mniej popularna.
W dalszym biegu historii, jako wywyższeni przez Boga, dajemy sobie prawo, by stać się
sędziami, inkwizytorami, ustawo dawcami, panami tego świata, kontrolującymi i ograniczającymi
kobiety. Ponieważ jednak, jako sędziowie, musimy mieć czyste ręce, zmuszeni jesteśmy coś zrobić z
hańbą grzechu pierworodnego. Spychamy więc na kobietę winę za ten grzech. Samych siebie zaś
widzimy w roli namówionych i uwiedzionych ofiar. Ogłaszamy światu, ze cale nasze cierpienie to
wina kobiety, która uległa namowom szatana.
Wina tak zasadnicza musi rzucać cień na wszystkie inne przejawy i atrybuty kobiecości. A więc
to jej wina, że tak na nas działa, że taka śliczna, ze myśli i czuje inaczej. Jej winą jest to, ze jej tak
pragniemy i potrzebujemy. Jej czar i magnetyzm to szatańska sztuczka i dlatego musimy się przed
nią bronić, zmieniać ją, ograniczać, nierzadko pogardzać i niszczyć. Jej wina, w naszym
mniemaniu, jest tak wielka, ze stanowi usprawiedliwienie dla każdej naszej męskiej niegodziwości.
Dlatego tak niewielu kobietom udaje się przeżyć dzieciństwo i dojrzewanie bez seksualnego
nadużycia lub gwałtu, a życie dorosłe bez zdrady i upokorzenia z naszej strony. Są tacy wśród nas,
którzy zawsze znajdują potwierdzenie swoich najgorszych przeświadczeń na temat kobiet,
ponieważ, nie wiedząc o tym, noszą w sercu żal, strach i gniew przeniesiony z dzieciństwa w
dorosłe życie."


"Gdy dorastamy, żywimy przekonanie, ze matka była wspaniałą osobą, którą należy stawiać
wszystkim za wzór. Aby się w tym iluzorycznym przekonaniu utwierdzić, z poczuciem misji
zaczynamy dążyć do tego, by wszystkie inne kobiety w naszym otoczeniu były takie, jak
nieprawdziwy obraz naszej matki. Gdy nasz nieuświadomiony lęk, gniew i żal do niej zostaną
usankcjonowane kulturowym stereotypem winy i upadku kobiety, łatwo je opakować w pozór
świętego posłannictwa na rzecz kobiet. W gruncie rzeczy jednak stajemy się tyranami, bezlitośnie
wprowadzającymi pod przymusem to, co wydaje nam się dla nich dobre i zbawienne.
W  naszych  intymnych, skrywanych fantazjach  seksualnych możemy podążać  w  stronę
masochizmu po to, aby w atmosferze kary i potępienia moc przezywać w pełni naszą zakazaną
fascynację matką.
W skrajnych wypadkach wyparta nienawiść do matki w połączeniu z przemożną potrzebą
doświadczania bliskości z kobietą mogą nas zaprowadzić na tragiczne i przerażające manowce
okrucieństwa i gwałtu."


"Z  psychologicznego  punktu  widzenia  najbardziej   powszechne wyobrażenie Boga, jako
postaci ludzkiej, i cała ikonografia, która przez wieki w związku z tym wyobrażeniem powstała, są
niezwykle pociągające dla spragnionych ojca chłopców. Wizerunki tych mądrych, potężnych
mężczyzn w sile wieku działają na nich jak balsam. Tym bardziej, ze Bóg-mężczyzna posiada
zasadnicze cechy idealnego ojca. Jest wszechmogący, wszechobecny i wieczny. Możemy się me
obawiać, ze kiedykolwiek nas opuści, zdradzi, zniknie, ze załamią go jakieś trudności. Śmierć nie
jest w stanie go dosięgnąć, a nawet nasza śmierć nie przeszkadza mu w wypełnianiu ojcowskiego
powołania. Jego wymagania i surowość podyktowane są miłością do nas i troską o to, abyśmy w
pełni stawali się tym, czym potencjalnie jesteśmy. Wszystko widzi i wszystko wie, ale me wtrąca
się w nasze życie, pozwala wybierać i gotów jest wybaczyć nawet największe nasze błędy. Wie, kim
mamy się stać, i zna drogę, którą powinniśmy iść. Jasno określa wymagania, warunki i reguły
obowiązujące w tej podroży. Od czasu do czasu daje znak, ze jest z nas zadowolony. W końcu, jeśli
dochowamy mu wierności, da nam pieczęć zbawienia.
Niewykluczone, ze tak bardzo ojcowskie pojmowanie Boga ukształtowane zostało w dużej
mierze przez pokolenia wytęsknionych za ojcem dorosłych chłopców. Zwróćmy uwagę, ze Bóg-
Ojciec daje nam, chłopcom, tak upragnione poczucie szczególnej więzi z Nim i wyjątkowości.
Tylko my możemy zbliżyć się do niego, zostać jego kapłanami i namiestnikami. Dla nas, chłopców,
zarówno tych małych, jak i dużych, jest to sytuacja, która spełnia wszystkie nasze odwieczne
marzenia."


"Mój przyjaciel z dawnych lat, gdy porzucił wspinanie się po skałach, powiedział „W pewnym
momencie wspinanie się na górę staje się czymś łatwiejszym niż życie na nizinach, a z pewnością
łatwiejszym niż spotkanie z kobietą i założenie rodziny. Ponieważ zawsze chciałem robić to, co
trudniejsze, przestaję się wspinać i zakładam rodzinę.""


"Dlatego wśród tych z nas, którzy - niezależnie od wyznania - wybrali stan duchowny i
zdecydowali się na celibat, można często obserwować bardzo niedojrzały stosunek do seksualności i
do kobiet. Wielu z nas po prostu sobie z tym nie radzi. O popełnianych przez duchownych
nadużyciach wobec kobiet słychać ze wszech stron.
Żałosne i godne potępienia seksualne nadużywanie kobiet, a coraz częściej także dzieci, uznać
trzeba za wynaturzony i tragiczny przejaw naszej niedojrzałości, niewiary w to, że można nas
pokochać, i gniewu zrodzonego z odrzucenia przez matkę. Ta niewiara i gniew w połączeniu z
naszą przemożną potrzebą bliskości, dawania i otrzymywania miłości oraz wzbudzania zachwytu
sprawiają, że często zachowujemy się wobec kobiet nieobliczalnie, agresywnie, niegodziwie i
strasznie."

Zdradzony przez ojca - Wojciech Eichelberger